Często w czasie rozmów ze starszymi osobami słyszymy słowa: kiedyś, za naszej młodości, to były czasy. A teraz…? Ci z nas, którzy urodzili się w latach ‘80 odrobinę otarli się o legendarną rzeczywistość naszych rodziców i dziadków. Z reguły młodsze pokolenie przewraca oczami z niezrozumieniem wobec tych rzewnych powrotów do przeszłości. Chyba nie do końca słusznie. Wprawdzie dawne czasy nie obfitowały w taką ilość multimedialnych wrażeń, jak teraz. Nasi dziadkowie i rodzice nie mieli plazmowych telewizorów, pralkosuszarek z możliwością opóźnionego startu czy chociażby smartfonów z milionem aplikacji. Zamiast tych wszystkich udogodnień mogli kupić, po odstaniu w kolejce, wymarzonego Fiata 126p, elektryczny młynek do kawy, Franię czy nieśmiertelną meblościankę. Co ciekawe - w wielu domach, mieszkaniach czy piwnicach te sprzęty nadal są. I służą do dziś. Jak dawniej.
Szczegół decydujący o ogóle
Ogromną zaletą starych sprzętów była możliwość ich naprawy, nawet w warunkach domowych. Wystarczyło odrobinę wiedzy z mechaniki, śrubokręt i właściwy klucz a do codziennych odgłosów wracał dźwięk młynka do kawy czy pralki. Nowy sprzęt był drogi, często niedostępny dlatego umiejętność zreperowania usterki stawała się zbawienna dla domowników. Obecnie sprzęty AGD mają dwa lata obowiązkowej gwarancji, w czasie której producent zobowiązuje się do darmowej naprawy urządzenia. Często po upływie magicznych dwóch lat sprzęt psuje się nieodwracalnie. Przypadek? Niestety nie. Część producentów celowo umieszcza w produktach element, który decyduje o zepsuciu całego sprzętu lub o konieczności serwisowania go.
Bateria, zębatka, bagnet olejowy i wiele innych
Bagnet olejowy, bateria w smartfonie, zębatka w mikserze kielichowym. Obecnie znamy już pewne chwyty planowanego postarzania produktów, stosowane w przedmiotach domowego (i nie tylko) użytku. Co więcej jesteśmy w stanie im przeciwdziałać. Niektórzy producenci drukarek umieszczają w urządzeniu specjalny chip. Ma za zadanie zablokować drukowanie większej ilości stron niż ta zagwarantowana przez producenta. W jakim celu? Jak zwykle ekonomicznym. Drukarka przestaje działać, naprawa okazuje się nieopłacalna, użytkownik kupuje nowy sprzęt. Od paru lat smartfonowi potentaci wypuszczają na rynek telefony dotykowe z wbudowaną baterią. Po jej zużyciu, mimo, że funkcje smartfona są sprawne, trzeba wymienić...cały aparat. Plastikowa zębatka umieszczona w mechanizmie w miksera kielichowego, ściera się w ciągu dwóch pierwszych lat użytkowania. Niedługo po zakończeniu gwarancji, urządzenie przestaje spełniać swoją funkcję. Planowane postarzanie produktu to nie tylko wadliwe elementy ale także... brak ich zamienników na rynku. Niektóre modele nowych samochodów nie posiadają w wyposażeniu bagnetu olejowego. Właściciel nie może zatem sam kontrolować poziomu oleju, co zmusza go do odwiedzenia autoryzowanego serwisu. A tam już każda usługa ma swoją cenę.
Dawniej jak coś się zepsuło, to się to naprawiało
Kilka lat temu w tak zwanej sieci krążyła historia z gatunku mądrości z życia wziętych. Prawdopodobnie wydarzyła się naprawdę. Starsze małżeństwo świętowało złote gody. Obecny na jubileuszowej uroczystości dziennikarz zapytał: jak Państwo tego dokonaliście? Pięćdziesiąt lat razem, w jednym związku małżeńskim. W dzisiejszych czasach to wręcz abstrakcja... Staruszkowie spojrzeli na siebie wymownie z lekkim, ciepłym uśmiechem. Wie pan - zaczął mąż - my urodziliśmy się i żyliśmy w czasach, w których jak coś się zepsuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza. Jubilaci i wiele osób w wieku naszych rodziców i dziadków tak właśnie postępowało. Może warto wrócić do tych praktyk?
Joanna
